Mówię to z ciężkim sercem, ale zbytnie poświęcenie pracy zawodowej i rozwojowi kariery sprawiło, że ucierpiało na tym moje życie osobiste i relacje z najbliższymi osobami. Dopiero teraz jestem w stanie to zauważyć, bo kilka lat temu, gdy poświęciłem się karierze w leasingu i zdobywałem uznanie jako doradca ds. leasingu Bytom nie docierały do mnie żadne sygnały świadczące o tym, że za kilka lat mogę stracić swoją rodzinę. Wtedy byłem przekonany, że moje życie zawodowe nie ma żadnego wpływu na rodzinę. Miało, i to ogromny.
Całkowite poświęcenie pracy sprawiło, że przestałem przejmować się sprawami domowymi i całą odpowiedzialność zrzuciłem na ramiona małżonki. To żona musiała sama zająć się wychowywaniem naszych dzieci, robieniem zakupów i sprzątaniem, bo ja po pracy wracałem tak zmęczony, że od razu kładłem się spać. Przegapiłem pierwsze kroki swojego syna i pierwszy uśmiech maleńkiej córki. Wydawało mi się to niczym w perspektywie kolejnych kilkunastu lat spędzonych razem z rodziną, jednak teraz wydaje mi się być cenniejsze niż złoto.
Pierwszą oznaką zniszczenia naszej rodziny, jaką udało mi się dostrzec był fakt, że żona wyjechała wraz z dziećmi na kilka tygodni do swoich rodziców. Nigdy wcześniej coś podobnego nie miało miejsca, dlatego trochę mnie to zaniepokoiło, jednak nie na tyle, bym coś z tym zrobił. Prawdziwym ciosem i kubłem zimnej wody okazał się być dopiero pozew rozwodowy, który trafił w moje ręce. Żona postanowiła wziąć ze mną rozwód, bo nie okazywałem zainteresowania rodzinie.